sobota, 11 stycznia 2014

Nowe kredki - Grell i jego Sebas-chan!

Witajcie!
W czwartek po południu wybrałam się do sklepu papierniczego, żeby uzupełnić zapasik ołówków. Przy okazji miałam nadzieję upolować jakiś większy zestaw kredek, bo już od pół roku narzekam sobie po cichu na te, którymi od lata rysuję. No i nie zawiodłam się.
W mojej mieścinie sklepów z profesjonalnymi artykułami do rysowania nie ma, więc znalezienie niektórych produktów graniczy z cudem. Pod koniec sierpnia poprosiłam sprzedawczynię o wiszer - popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i zapytała, co to właściwie jest. ;-)
Od tego momentu cieszy mnie każda zdobycz od KOH-I-NOORów do gumki chlebowej.
Tak więc dojrzałam na półce zestaw 24 kredek firmy Colorino i od razu chwyciłam go w ramiona.
To dosyć zabawne, bo kiedy stałam ze zdobyczą w kolejce do kasy, jakiś chłopiec(na oko 10-12 lat) prosił mamę o nowe kredki, na co ona odpowiedziała, że jest już na to za duży.
Za duży... No tak. A co ja mam powiedzieć? :-D

Jak tylko wróciłam do domu, postanowiłam sprawdzić świeży nabytek.

Na początek krótki komentarz biorący pod uwagę moje dotychczasowe doświadczenia z kredkami.


Stare kredki
Nowe kredki
Od razu zaznaczę, że jak na moje skromne wymagania to kredki BiC nie są złe. To, co mnie w nich denerwuje to swoista 'toporność' przy barwieniu. Trzeba nieźle przycisnąć gryf do kartki, żeby wydobyć odpowiedni kolor. Z drugiej strony może to być zaleta, bo z łatwością da się uzyskać jaśniejsze odcienie. Wadą natomiast jest z pewnością mniejsza ilość kolorów. Posiadany przeze mnie zestaw ma jedynie 12 kolorów. Trzeba się mocno natrudzić, żeby uzyskać jakiś oryginalny odcień, np. tzw. 'ciałowy'.

 Przejdźmy teraz do kredek Colorino. 

Zaskoczył mnie trójkątny kształt 'podstawy'. Miałam obawy co do temperowania, ale na szczęście ostrzenie idzie jak po maśle. Kredki się nie łamią i zgodnie z napisem na opakowaniu mają soczyste barwy. 
Zdziwiła mnie obecność odcieni takich jak srebrny, złoty i tzw. fluo. W rzeczywistości srebrny to po prostu jaśniejszy szary, złoty - ciemniejszy żółty a fluo to neonowa żółć. Złoty i srebrny, jak się przekonałam pomagają w cieniowaniu twarzy. 
Samo rysowanie tymi kredkami jest w miarę wygodne. Kolory są mocniejsze, więc bardziej też rzucają się w oczy pory kartki. Nadal nie znalazłam przepisu na zlikwidowanie tego mankamentu papieru. 

   



Przy użyciu tych cudeniek przygotowałam kolejną mangę inspirowaną "Czarnym lokajem".
Oto ona:

Oryginał
Efekt
Musiałam wymazać z rysunku dłonie bohaterów, bo po prostu nie potrafiłam ich narysować. Dłoń Grella wyglądałaby dziwnie praktycznie cała czarna, natomiast dłonie Sebastiana nie miałyby wówczas takiej wymowy jak na oryginalnym obrazku.

Niesamowicie podobają mi się włosy Grella. W końcu czerwony jest wyrazisty! 

Podsumowując, oba rodzaje kredek są dobre i mają swoje wady oraz zalety. Po jednym rysunku nie mogę stwierdzić, czy za chwilę nie powrócę do BiCa. Jednak mimo wszystko jestem zadowolona z zakupu. W końcu więcej odcieni bez wysilania ręki. Juhu!