sobota, 14 września 2013

Wydarta z przeszłości

Miał być tradycyjny ołówkowy portret anonimowej osoby, tak dla relaksu.
Zero eksperymentów, szablonowość.
No ale nie wyszło. :-)

Piękna jesienna pogoda, za oknem szaro, pada deszcz.
Atmosfera idealna na weekendową twórczość.

Miarowe uderzanie kropel deszczu o parapet, ołówek ścierający się z kartką i "Sonata księżycowa"  - jedne z najpiękniejszych dźwięków świata dla mojej rozżarzonej duszy. 

Dzisiejsza praca jest połączeniem dwóch zdjęć.




Po syntezie uzyskałam następujący efekt:
 

Rysunek zatytułowałam Wydarta z przeszłości.
Każdy niech zinterpretuje na swój sposób, nie będę się rozwodzić nad swoimi odczuciami.

Teraz dopiero widzę, że jedna brew jest wyżej, ale to chyba za bardzo nie przeszkadza. Cóż, zawsze znajdzie się jakiś błąd. 

Gdy wieczorem odechciało mi się rysowania, napisałam coś w rodzaju wiersza. Mówię 'coś w rodzaju', bo ciężko jest mi nazywać wierszem tekst, który wyszedł spod pióra nieszczególnie uzdolnionej siedemnastolatki.
W każdym razie, pomyślałam, że dołączę go do wpisu, bo wpasowuje się idealnie w melancholijny nastrój, jaki towarzyszył mi przy rysowaniu.

13.09.2013
To rdzawe złoto
Znalezione gdzieś na targu marzeń
Grosz rzucony,
Bieda zna fałszywe wyprzedaże

Przegrany świat
Zamknięty w czterech ścianach snu
Zapętlony łzawie,
Toczy koło, ku zagładzie pędząc znów

Kamień rani stopę bosą,
Szlak to trudny
Życie toczy los – sędzia obłudny