Dzisiejszą pracę wykonałam w technice crosshatchingu, czyli prościej mówiąc - nabazgrałam ją długopisem. :)
Chciałam zrobić jakiś typowy portret, ale natrafiłam na zdjęcie, które poruszyło mnie do tego stopnia, że zmieniłam zdanie. Na szczęście (chyba).
Fotografia |
Rysując, przypomniałam sobie słowa Janusza Korczaka - żydowskiego lekarza, który prowadził sierociniec w czasie II wojny światowej i podczas likwidacji warszawskiego getta mimo że miał możliwość ucieczki, poszedł na śmierć razem ze wszystkimi 'swoimi' dziećmi. To on jako jeden z pierwszych zrozumiał i rozpropagował idee praw dziecka.
Nie ma dzieci - są ludzie, ale o innej skali pojęć, innym zasobie doświadczenia, innych popędach, innej grze uczuć. Pamiętaj, że my ich nie znamy.
Niestety do dziś można znaleźć takich, którzy nie rozumieją i nie doceniają tego jak delikatnymi istotami są dzieci, ile potrzebują troski i jak wielki mamy wpływ na ich przyszłe, dorosłe życie.
Efekt pracy |
Nawiązując znów do postaci doktora Korczaka - chciałabym raz jeszcze obejrzeć i usłyszeć jego historię opowiedzianą w genialnym musicalu "Korczak". Spektakl ma kilka naprawdę mocnych momentów, na których można dosłownie wymięknąć. Polecam wszystkim. Warto się wybrać, jeśli będzie kiedyś znowu grany.